Krótki rys historyczny
W 2010 roku minęła siedemdziesiąta rocznica pierwszych masowych wywózek Polaków na Syberię. Sowieci, wówczas sprzymierzeńcy hitlerowskich Niemiec, w 1940 roku zorganizowali trzy wielkie akcje deportacyjne obywateli polskich zamieszkałych na wschodnich terenach II Rzeczypospolitej. Pierwsza wywózka miała miejsce w lutym, następne, w kwietniu i czerwcu. Wskutek nich, w ostępy Rosji Sowieckiej trafiło, jak mówią rosyjskie źródła, około 300 tys. Polaków. Według innych obliczeń podaje się liczbę nawet kilkukrotnie wyższą. Akcja NKWD była wymierzona w elity, w grupy społeczeństwa, które posiadały aspiracje narodowe i kultywowały najcenniejsze dla Polaków wartości. Poniżeni, wygłodniali, w bydlęcych wagonach, po tygodniach podróży, polscy zesłańcy trafiali na Syberię i do Kazachstanu. Tam mieli pozostać do końca życia, ciężko pracując na utrzymanie siebie i rodziny. 22 czerwca 1941 roku Trzecia Rzesza, dotychczasowy sojusznik Stalina, zaatakowała ZSRR. W obliczu klęski Sowieci poszukiwali sprzymierzeńców w walce z Niemcami. Za pośrednictwem brytyjskim, 30 lipca 1941 roku w Londynie, doszło do podpisania układu Sikorski-Majski. W jego rezultacie postanowiono o utworzeniu w ZSRR Polskich Sił Zbrojnych, zaś więźniom politycznym zagwarantowano wolność. Wiadomość ta dotarła do Polaków zesłanych w głąb ZSRR. Mężczyźni zdolni do służby wojskowej natychmiast zaciągali się w szeregi armii gen. Władysława Andersa, a ich rodziny różnymi sposobami starały się jak najszybciej opuścić złowrogie państwo pod rządami Józefa Stalina. Drogi wiodły na południe, do Persji i Indii, do wolnego świata. Przy boku Polskiej Armii z ZSRR wyszło około 38 tys. cywili. Kobiety, dzieci oraz mężczyźni niezdolni do służby wojskowej trafili do obozów przejściowych, a następnie wyruszyli w dalszą tułaczkę, coraz dalej od Polski, ale z wielką wiarą w lepszą przyszłość. Polscy uchodźcy znaleźli schronienie w Persji, Indiach, Libanie, Palestynie, Nowej Zelandii, Meksyku i Afryce. Właśnie do tej ostatniej, z tymczasowego miejsca pobytu w Iranie i Indiach przesiedlono najwięcej, ponad 18 tys. Polaków. W sumie założono 22 osiedla na terenie Afryki Wschodniej i Południowej. Największe z nich było Tengeru (ok. 5 tys. mieszkańców) w Tanzanii, położone na wysokości 1200 m. n.p.m. w masywie Kilimandżaro. Następne w kolejności to Masindi (ok. 4 tys.) w Ugandzie. Trzecie osiedle, Koja (ok. 3 tys.) nad brzegiem Jeziora Wiktorii, w Ugandzie. Część Polaków mieszkało w tych osiedlach aż do pierwszej połowy lat 50-tych XX wieku. Warunki życia w obozach były trudne. Początkowo spano na pryczach i klepisku. Potem nastąpiła zdecydowana poprawa. Szczególnie dla polskich dzieci okres afrykański, w późniejszym ich życiu, jawił się jako czas najpiękniejszy z możliwych. Chodziły tu do dobrych szkół, realizowały się w zabawie, sporcie i w harcerstwie (to ostatnie stało na szczególnie wysokim poziomie).
Mimo że polskimi uchodźcami opiekował się angielski Zarząd do Spraw Uchodźców w Afryce, wielu naszych rodaków zmarło, m. in. na choroby tropikalne. Po polskich osiedlach pozostały cmentarze (w sumie kilkaset pogrzebanych osób). Dzisiaj, po części zapomniane, po części od czasu do czasu odnawiane przez polskich zakonników, będących na misjach w Afryce.